Cóż, zawartość zwoju nie okazała się jakaś obszerna, mimo to, ulżyło mi na tyle, że znajdowało się w nim coś, czego mogłem się nauczyć. Niewiele, ale zawsze coś. Przestudiowałem zwój kilkakrotnie by dokładnie zapamiętać kolejność znaków, których nazwy powtarzałem sobie w głowie. Istotne było również to, co sama technika robiła. Czytałem opis w zwoju i  starałem się wyobrazić sobie jak ta technika wygląda, jak ktoś mógł jej używać, ile energii będzie mnie kosztować.
Analizowałem technikę krok po kroku. Gdy zapamiętałem najważniejsze wskazówki, zwinąłem zwój i niezwłocznie przystąpiłem do treningu.
Najpierw rozejrzałem się czy ktoś nie będzie chciał "podkraść" mi przed chwilą zdobytej wiedzy.
Powoli składałem odpowiednie gesty przyswajając sobie ich kolejność. Gdy udało mi się wykonać je w miarę szybko, przeszedłem do manipulacji własną chakrą, co za tym idzie powoli starałem się urzeczywistnić technikę.
W końcu, po dość długich próbach składania pieczęci i manipulacji czakry postanowiłem użyć techniki.