Trening drzewka Taijutsu, cecha C1 - 1 dawka
Wykorzystane dawki: 2/14

Momentalnie do niej doskoczyłem zadając cios z łokcia w żebra,
który poskutkował reakcją zwrotną, wiec łokciem drugiej ręki zmuszony byłem zblokować
rozpędzona kończynę przeciwnika. W międzyczasie wyprowadziłem cios kolanem skierowany
w brzuch kukły. Odskok w tył i natychmiastowy powrót, dwa cisy na korpus i unik,
kopnioęcie w piszczel, a nastepnie podskok w górę w celu unikniecia dotkliwego podcięcia
ze strony drewnianego wroga. Kilka kolejnych kombinacji, z których jedna zakończyła się
przyjęciem przeze mnie potężnego trafienia w lewy bark.

Trening drzewka Taijutsu, cecha C1 - 1 dawka
Wykorzystane dawki: 4/14

Uderzenie wyprowadziło mnie na krótka chwilę z
równowagi, gdy opanowaem pierwsze oszołomienie siła ciosu ponowiłem identyczna kombinację
i w taki sam sposób ją zblokowałem. Zauważajac, ze sprawia mi to trudność postanowiłem
ponowić ja jeszcze kilkukrotnie. Na zakończenie treningu przeprowadziłem kilkanascie
złożonych kombinacji wymagających mojej zręczności, ku mojemu zdziwieniu górna część
lalki uległa oddzieleniu od jej dołu.
- Wybacz - usmiechnąłem się, obiecujac sobie że nastepna turę treningu zacznę od
naprawienia mojego kompana.

Trening drzewka Taijutsu, cecha C1 - 4 dawki(2 h)
Wykorzystane dawki: 9/14

Doskoczyłem więc ponownie do manekina, zadając potężne uderzenie w jego lewą strone klatki
piersiowej, uderzenie to doprowadziło do reakcji zwrotnej, więc zmuszony byłem wykonac unik
przed wykonujacym obrót ramieniem "przeciwnika", dało mi to czas bym uderzył z całej siły
w jego drewniany podbródek. Sprężyna umieszczona w korpusie kukły spowodowała, ze moment
później otrzymałem mocne uderzenie z głowy, poczułem sie zamroczony, z tego względu
postanowiłem chwile odsapnąć.
Gdy tylko poczułem przypływ nowych sił ponownie ruszyłem do ataku, cios, cios, unik.
Kolejna seria niczym grad zalała przeciwnika swoją siłą, odpowiedź była natychmiastowa i
zmusiła mnie do serii uników, w czasie których miałem szansę zaplanowac kolejne ciosy.
Gdy tylko zyskałem chwilę wyprowadziłem kopniecie skierowane na piszczel kukły, podskoczyłem
w górę, zadajac cios z łokcia w szyję, a lądując przykucnąłem w celu kolejnego uniku, seria
trzech silnych ciosów na korpus i podwójny blok nadchodzących ciosów zwrotnych.

Trening własnej techniki "Raiton: Denki Daeki" - 1 dawka
Post: 1
Wykorzystane dawki: 1/8

Nadszedł czas na opracowanie i trening własnej techniki, jej główne założenia
od jakiegoś czasu miałem już w głowie, a teraz przyszła pora aby spróbować
wcielić je w życie. Stanąłem na lekko ugietych kolanach kumulujac chakrę,
starałem sie przekierować ją w okolice ust, co nie było tak łatwe jak mogłoby
sie wydawać. Po dłuższym czasie i wielu próbach w końcu poczułem, że chakra
zbiera sie tam gdzie powinna, niestety próbując ją przelać do formy jaką
przyjąłem za przekażnik mojej energi raitona zorientowałem się, ze jest
to jeszcze trudniejsze. Pierwsza próba okazała się kompletnym nieporozumieniem,
więc probowałem kolejne razy. Wielokrotne próby nieco zużyły moją chakrę, co
z kolei doprowadziło do lekkiej "zadyszki".

Chakra: 23.000

Trening własnej techniki "Raiton: Denki Daeki" - 6 dawek (3h)
Post: 3
Wykorzystane dawki: 8/8

Należało więc popracowac nad wytwarzania napięcie o wzrostowej tendencji, w tym celu
musiał skupic się na wytworzeniu bardziej skumulowanego ładunku, który zwiekszał
swoje napięcie do tego które tak naprawde wytworzyłem. Koncentracja chakry wewnątrz
mojego układu opierała się na perfekcyjnym skondensowaniu energii mojej natury,
im bardziej się starałem tym wieksze zmęczenie odczówałem. Po kilkudziesieciu minutach
postanowiłem przetestować zastosowanie w praktyce i omal nie przepłaciłem tego własnym
zdrowiem, gdyż napięcie docelowe okazało się zbyt duże i zakończyło sie moim paraliżem
na kilkadziesiąt sekund. owszem taki był cel docelowy techniki ale nie treningu, w końcu
zamierzałem ukończyc technikę bez poważniejszych uszkodzeń własnego ciała.
Gdy powróciłem do stanu uzywalnosci zacząłem powtarzac cały proces kilkukrotnie, tym
razem pracujac na znacznie mniejszym napięciu.
- Nie jest żle choc do pełnego wytworzenia techniki jeszcze sporo czasu - pomyslałem
postanawiając, że w trening włożę jeszcze więcej serca.
Zacząłem więc od samego początku, skupiłem się na swoim układzie chakry, krok po kroku
skumulowałem odpowiednią ilość chakry w swoich ustach, nastepnie odpowiednio ją kondensując
wtłoczyłem w przekaźnik w postaci śliny, wszystko poszło bardzo dobrze, z jednym drobnym
wyjątkiem, nie bylem stanie usunąć jej ze swoich ust, dosłownie ugrzeżła wewnatrz i nim
zdążyłem się spostrzec kolejny raz mnie popieściła, na szczęście napięcie docelowe zastosowane
tym razem było znacznie mniejsze, dzieki czemu nic poważniejszego mi sie nie stało.
Niestety usta miałem poranione i na chwilę obecna zmuszony byłem zrezygnować z dalszych
prób treningu własnej techniki. Postanowiłem pożądnie wypocząć i kontynuować jutro.
Usiadłem więc pod drzewem i rozkoszując się mrokiem nocy wpatrywałem w niebo, rozmyślając
nad sposobem dalszego treningu techniki oraz nad tym jak opanowac ją w dostatecznym stopniu.

Chakra: 18.500